Amarantus (inaczej szkatłat) jest nazywany zbożem (tak naprawdę według nomenklatury nie zalicza się do zbóż - jest pseudozbożem) XXI wieku. Nie bez przyczyny. Jest jednym z najstarszych roślin uprawnych na świecie. Co najważniejsze dla wegetarian i wegan nie ma sobie równych, jeżeli chodzi o zawartość żelaza. Pobija 5-krotnie inne zboża jak np. pszenicę. To produkt bezglutenowy.
Zaliczany jest do tzw. "super żywności". Zawartość białka jest wyższa niż w mleku. Dodatkowo cechuje się lepszą przyswajalnością. Ma szerokie zastosowanie w przemyśle spożywczym i kosmetycznym. I na koniec bomba. Kto wie czym jest skwalen? To naturalny składnik lipidów, chroniący nas przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, ale także chroni nasz układ nerwowy i przeciwdziała zawałom serca. Ile go jest w oleju z amarantusa??? 10-krotnie więcej niż w oliwie z oliwek!
Składniki
na 4 średniej wielkości naleśniki
pół szklanki mleka sojowego
5 łyżek mąki ryżowej pełnoziarnistej
pół łyżeczki ksylitolu (ew. łyżeczka miodu)
2 łyżki amarantusa
Przygotowanie
1.Do miseczki dodać mąkę, mleko, ksylitol i amarantus. Dokładnie wymieszać. Odstawić na 10 minut.
2.Na patelni rozgrzać olej kokosowy. Smażyć z dwóch stron po ok. 30 sekund.
3.Podawać z ulubioną konfiturą i owocami.
Propozycja podania z dżemem z aronii (bez cukru), jagodami goji oraz śliwką.
Smacznego!
dzieki za kom, a przepis? napewno smaczne
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam niczego z amarantusem. Jestem ciekawa jaki ma smak..
OdpowiedzUsuńrecenzjebynikaa.blogspot.com
Amarantus? A co to takiego :o Pierwszy raz słyszymy. Naleśnik wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńWłaściwie nigdy nie miałam takich składników nawet w domu :-D
OdpowiedzUsuńHoho wyglądają rewelacyjnie! Mniam!
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie :) muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńNaleśnik na zdjęciu wygląda bardzo smacznie. Z chęcią przetestuję przepis.
OdpowiedzUsuńwyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńnarobiłaś mi smaka :)
pozdrawiam
mojaszafamodnaszafa.blogspot.com
Ja niestety nie przepadam za naleśnikami. Wyglądają bardzo smakowicie, ale to nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu prezentują się obłędnie :)
OdpowiedzUsuńW życiu nie jadłam amarantusa. Ciekawe jakby mi smakował.
OdpowiedzUsuńNiestety amarantusa nie lubię więc nie wypróbuję, ewentualnie zamienię na coś innego ^^ Zapraszam również do siebie na nowy wpis: Zdrowo i Prawidłowo
OdpowiedzUsuńUwielbiam naleśniki, a te prezentują się niesamowicie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł na użycie amarantusa :)
OdpowiedzUsuńA ja mam amarantus najwyższej jakości bo trafia do mnie prosto z pola ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :)
UsuńAz bym znadla takie naleśniki.. bomba!
OdpowiedzUsuńwyglądają mega smakowicie :)
OdpowiedzUsuńMega to wygląda na
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie. Uwielbiam naleśniki we wszelkich postaciach i odmianach :)
OdpowiedzUsuńNaleśnik wygląda ciekawie, ale tych skadników nie znam :) Nigdy o nich nie słyszałam i ich nie próbowąłam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń